Czego się Jaś nie nauczy

Im starsze są nasze dzieci, tym bardziej oczekujemy od nich pomocy w obowiązkach domowych. Nasze prośby „Posprzątaj wreszcie swój pokój”, „Wynieś śmieci”, ” Wyprowadź psa” często pozostają bez odpowiedzi, bo nie każde dziecko chce mieć w domu obowiązki. Dlaczego tak się dzieje i co możemy zrobić, ażeby to zmienić?

To od nas rodziców zależy, czy nauczymy dziecko pomagania w domu. Wielu rodziców uważa, że dzieciństwo to czas zabawy, a potem nauki. Wszystkie domowe prace wykonują za dzieci. Trudno potem oczekiwać od nastolatka, że posprząta pokój lub przygotuje sobie coś do jedzenia. Szczerze odpowie rodzicowi, że nie potrafi.

Już dwulatek może i powinien pomagać nam w drobnych obowiązkach domowych. Naukę powinno zacząć od porządkowania swojej przestrzeni, sprzątania zabawek, odkładania na półkę książeczek, które oglądało. Warto pamiętać, że to rodzic ma dać dobry przykład. Zachęca dziecko i pokazuje mu, co i jak ma zrobić. Dziecko szybko pojmuje, że życie polega w dużej mierze na współpracy z innymi. Uczy się zaangażowania w życie rodzinne oraz samodzielności.

Dzieci chętnie naśladują rodziców, bawią się w gotowanie, sprzątanie. Reszta zależy od rodzica, czy pozwoli dziecku na pomaganie. Prosta czynność odniesienia swojego kubka lub talerza po posiłku pokazuje dziecku, że ma swoje zadanie i jest potrzebne.
Wiedząc, jakie umiejętności ma dziecko, możemy wybrać takie prace, których wykonanie nie sprawi mu kłopotu. Zbytnie obciążenie dziecka obowiązkami lub powierzenie mu zbyt trudnego zadania jest jednoznaczne ze skazywaniem go na porażkę, a ta bywa demotywująca.
Zaczynamy od prostych czynności, które łatwo opanować i stopniowo przechodzimy do tych bardziej zaawansowanych.

Bardzo ważne jest pokazanie dziecku jak ma coś zrobić, wspólne wykonanie czynności. Chwalimy dziecko, także za jego dobre chęci, a nie tylko perfekcyjne wykonanie. I tu może pojawić się kłopot. Dziecko ucząc się będzie popełniało błędy. Dla rodzica może to być frustrujące, że czynności, które sam wykonuję w parę minut trwają dwa, albo trzy razy dłużej. Nie ma innego sposobu niż próbowanie. To jak z nauką jazdy na rowerze. Jeśli będziemy powtarzać dziecku „nie dasz rady” to zniechęcimy je, a za parę lat odpowie nam na nasze prośby „nie dam rady”. Powtarzając jakąś czynność dziecko uczy się, że jest to jego zadanie i zacznie samo o niej pamiętać. Ale to rodzic ma być konsekwentny i pilnować, czy dziecko pamięta o swoim zadaniu.

Obowiązki nie mogą konkurować z zabawą. Jeśli dziecko w danym momencie dobrze się bawi, to dajmy mu czas na dokończenie zabawy i potem dopilnujmy wykonania jakiegoś zadania.
Ważne jest żeby dziecko usłyszało słowa pochwały z ust rodzica. Jeśli chwalimy dziecko, pokazujemy, że jest naszym pomocnikiem i umacniamy naszą więź z dzieckiem. Budujemy swój autorytet i wzmacniamy wiarę dziecka w siebie.

mgr Katarzyna Śmiłowska